piątek, 29 grudnia 2017

Pasternak czy pietruszka? Czyli parę słów o świętach w Anglii

To już nasze czwarte Święta Bożego Narodzenia w Anglii.
Lubię je, za parę rzeczy.

Lubię Christamas Party przed Świętami. Dobre jedzenie, fajna atmosfera.


Lubię Christmas Market. Nie mam zdjęć, ale w sumie wszystkie są podobne ;)

Lubię kartkową angielską tradycję - wymiana kartek świątecznych w sąsiedztwie. Potem się je zawiesza gdzieś w domu, nad drzwiami, nad kominkiem. Miłe.



I lubię pieczony pasternak ;) Tak tradycyjnie, po angielsku. Bardzo dobry, słodkawy, u nas w sumie często, nie tylko na święta. A propos pasternaku wiele osób myli go z pietruszką.


Z wyglądu podobny, ale to nie pietruszka. Korzeń pietruszki łatwo rozpoznać po zapachu, pasternak tak nie pachnie. Nie ma w Anglii korzenia pietruszki w marketach (no, chyba że w polskim sklepie). Natkę można kupić, korzenia nigdzie (oprócz polskiego sklepu) nie widziałam przez 4 lata.


Lubię też strojenie domów, wieńce na drzwiach, światełka.


Nasze Święta w tym roku z wymianą kulturową. Na Wigilię zaprosiliśmy sąsiadkę muzułmankę z dziećmi (jej mąż nie żyje). Czytaliśmy Biblię przed, była krótka modlitwa i łamaliśmy się opłatkiem - to chyba im się spodobało ;) Opowiadaliśmy o tradycjach, było 12 potraw, po kolacji (powinnam napisać wieczerzy wigilijnej) prezenty. Mój co prawda był już przed świętami, ale bardzo mi pomógł, napiszę kiedyś oddzielny wpis, bo thermomix bardzo ułatwia życie. I przygotowywanie tych 12 potraw. Także jeszcze do niego wrócę.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz